Recenzja filmu

Jesień we Francji (2017)
Mahamat-Saleh Haroun
Eriq Ebouaney
Sandrine Bonnaire

Wolność, równość i ksenofobia

W świecie portretowanym przez Harouna iluzoryczne podziały trzymają się jednak mocno. Irytacja, która towarzyszy nam z tego powodu, utrzymuje się jeszcze długo po seansie i udowadnia, że skromny
Realizacja filmów zahaczających o temat "kryzysu migracyjnego" to zadanie podwyższonego ryzyka. Jakiś czas temu na własnej skórze przekonał się o tym Jacques Audiard, który usłyszał kilka cierpkich słów o swoich "Imigrantach", pomimo że otrzymał za nich Złotą Palmę w Cannes. W momencie premiery francuscy dziennikarze zarzucali reżyserowi przede wszystkim hołdowanie stereotypowemu wizerunkowi tytułowych bohaterów. Zgodnie z nim przybysze z krajów arabskich i Afryki po dotarciu do Europy błyskawicznie integrują się ze światkiem przestępczym i wybierają życie na granicy prawa. Cokolwiek by sądzić o zasadności zarzutów pod adresem Audiarda, trzeba przyznać, że Mahamat-Saleh Haroun w "Jesieni we Francji" poszedł zupełnie inną drogą. Bohaterami swego filmu uczynił pochodzących z Republiki Środkowoafrykańskiej intelektualistów, którzy liczą na to, że wykształcenie pomoże im lepiej odnaleźć się w europejskiej rzeczywistości.  


Nietypowy punkt wyjścia to niejedyny atut "Jesieni…". Obecność dwóch protagonistów pozwala Harounowi sięgać na przemian po przeciwstawne rejestry emocjonalne. Obaj mężczyźni hołdują bowiem zupełnie innym strategiom reagowania na nieprzychylne traktowanie ze strony państwa francuskiego. Postawę Etienne'a, z wykształcenia filozofa, znamionuje romantyzm, emocjonalność i skłonność do radykalnych gestów natury politycznej. Zaprzyjaźniony z nim Abbas, z zawodu nauczyciel, stara się z kolei znosić los emigranta z pokorą i spokojem. Choć reżyser rozumie motywacje obu mężczyzn, ciekawsza wydaje mu się taktyka przyjęta przez drugiego z nich.

Abbas prezentuje się na ekranie jako wrażliwy mężczyzna, który umiejętnie opiekuje się dziećmi. Trapiące bohatera kłopoty z biurokracją czynią z niego modelową ofiarę systemu. Aby uwiarygodnić jego okrucieństwo, Haroun konsekwentnie dba zresztą o to, by opresyjne władze nie miały swojej ekranowej twarzy. Pomimo że wiele słyszymy o konsekwencjach bezduszności urzędników czy pracowników służb mundurowych, niemal nigdy nie widzimy ich przy pracy. Ta osobliwa z pozoru strategia wydaje się głęboko przemyślana i nadaje "Jesieni" rys złowieszczej, kafkowskiej uniwersalności.


Nawet jeśli rysujący się przy tej okazji podział "dobrzy ludzie – złe instytucje" sprawia wrażenie zbyt prostego, reżyser robi wiele, by maksymalnie go uwiarygodnić. Sympatię wobec Abbasa zwiększają zwłaszcza sekwencje przedstawiające go w towarzystwie nowej, francuskiej partnerki. Na całe szczęście postać Carole Blaszak jest jednak czymś więcej niż ozdobą głównego bohatera i ma do odegrania niepoślednią rolę fabularną. Dziewczyna, która – jak wskazuje samo nazwisko – pochodzi z rodziny polskich imigrantów, stanowi modelowy przykład udanej asymilacji. Carole ma świadomość swoich korzeni, ale doskonale odnalazła się we francuskiej rzeczywistości i łatwo przejęła miejscowy styl życia. Dlaczego w jej przypadku okazało się to możliwe? Chodzi o to, że Polskę i Francję dzieli mniejszy dystans kulturowy? A może w czasach dorastania bohaterki mieszkańcy kraju nad Sekwaną byli bardziej życzliwie nastawieni do obcych?

Doniosłość tych pytań będzie jeszcze większa, gdy zwrócimy uwagę, że rolę Carole zagrała sama Sandrine Bonnaire. Fakt, że gwiazda Chabrola, Leconte'a i Vardy przekonująco wcieliła się w postać prostej córki imigrantów podkreśla płynny charakter granicy między tym, co "swoje" i "obce". W świecie portretowanym przez Harouna te iluzoryczne podziały trzymają się jednak mocno. Irytacja, która towarzyszy nam z tego powodu, utrzymuje się jeszcze długo po seansie i udowadnia, że skromny film pokroju "Jesieni…" dysponuje zaskakującą siłą oddziaływania.
1 10
Moja ocena:
7
Krytyk filmowy, dziennikarz. Współgospodarz programu "Weekendowy Magazyn Filmowy" w TVP 1, autor nominowanego do nagrody PISF-u bloga "Cinema Enchante". Od znanej polskiej reżyserki usłyszał o sobie:... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones